WIELKA PĘTLA WIELKOPOLSKA
Kontynuując klubową tradycję eksploracji pięknych polskich rzek i kanałów w dniach 04-06 czerwca 2015 odbyliśmy spływ fragmentem Wielkiej Pętli Wielkopolskiej. Na miejsce startu wybraliśmy przystań LOK w Kruszwicy. Pięknie usytuowana baza nad jeziorem Gopło w połączeniu ze słoneczną pogodą zrobiły na nas niezapomniane wrażenie.Choć w planach mieliśmy spływ w kierunku południowym postanowiliśmy odbyć rundę wokół „Mysiej wieży”, gdzie jak legenda mówi myszy zjadły Króla Popiela. Popłynęliśmy aż do północnych granic miasta bacznie obserwując życie nad wodą. Następnie udaliśmy się w docelowym kierunku na jezioro Gopło i kanał Ślesiński. Trasa jaką zaplanowaliśmy jest częścią Wielkiej Pętli Wielkopolskiej liczącej ok 700 km dróg wodnych zlokalizowanych pomiędzy Bydgoszczą, Poznaniem i Gorzowem Wielkopolskim łączących Wisłę i Odrę. W ostatnich latach cały szlak dzięki środkom europejskim poddany został znaczącemu remontowi, czego byliśmy świadkami już od samego początku, podziwiając zagospodarowanie nabrzeża portowego wokół zamku w Kruszwicy. Kolejne godziny i dni żeglowania także odkrywały przed nami pięknie odnowione obiekty inżynierskie: kanały, śluzy i przystanie. W połowie pierwszego dnia tuż po opuszczeniu jeziora Gopło dobiliśmy do nowo wybudowanej przystani gminnej w miejscowości Łuszczewo gdzie spożyliśmy drobny posiłek i uzupełniliśmy płyny. Po krótkim odpoczynku udaliśmy się w dalszą drogę na kanał Ślesiński docierając w popołudniowych godzinach do kolejnej nowej przystani - Termy Ślesińskie. Pierwszy nocleg postanowiliśmy jednak spędzić na łonie natury, tak zwanie „na dziko” przenosząc się, jak dla nas, z za gwarnego portu na zielony brzeg oddalony kilka kilometrów dalej. Kolacja w kokpicie naszej barki Weekend 820 musiała niestety mimo wyjątkowo ciepłej nocy, zakończyć się w kabinie. I to nie tylko niekończącymi się rozmowami ale także niekończącymi polowaniami na komary - no cóż natura to natura. Kolejny dzień żeglugi to odwiedziny w porcie nad jeziorem Pątnowskim na którym sezon żeglarski trwa praktycznie cały rok. Dzieje się tak z powodu zasilania jeziora ciepłą wodą z pobliskiej elektrociepłowni. Uzupełnienie zakupów, kąpiel w jeziorze i start w dalszą drogę. Krótki kanał, śluza, ostrzeżenie o bardzo niskiej wodzie i wchodzimy na rzekę Wartę. To ostatni etap naszego spływu, płyniemy dość szybko z nurtem rzeki. Oko na dziobie wypatruje kamieni i mielizn, na szczęście bez żadnych niespodzianek pokonujemy kolejne kilometry docierając do Konina gdzie na starówce postanawiamy zjeść obiad. Mały miejski porcik - także nowy daje nam schronienie i umożliwia bezpieczne cumowanie. Pyszny obiad w restauracji „Rogatki” leżącej na prawym brzegu rzeki, nieopodal przystani i ruszamy dalej. Poczuliśmy już bliskość mety i podjęliśmy decyzję, że przyśpieszamy, dzięki czemu na nocleg docieramy znów do nowej przystani w miejscowości Ląd. Rozmach oraz ilość środków jaka musiała towarzyszyć tym inwestycjom robi na nas coraz większe wrażenie. Wszystko nowiutkie, błyszczące wykonane naprawdę na europejskim poziomie. Główna atrakcja kanałów WPW to turystyka kajakowa i motorowodna. Po trasie naszego spływu dość systematycznie mijamy grupy kajakarzy i pojedyncze barki. Przystań ta to właśnie jeden z prężniejszych punktów upowszechniających turystykę kajakową. Z samego rana wyruszamy w dalszą drogę, już do celu naszej podróży do Śremu, gdzie wypożyczyliśmy barkę. Zakręt za zakrętem, meander za meandrem powoli do przodu, obiad w kolejnej nowiutkiej przystani w Nowym Mieście nad Wartą i ostatni skok do celu. Cumujemy przy keji armatora ona też nowa ale w starej przystani - bo już łapaliśmy depresję że tylko u nas jest wszystko stare. Przekazanie jednostki odbywa się bez żadnych problemów i odjeżdżamy do Kruszwicy gdzie mamy drugą część samochodów. A stamtąd prosto do domów.